Grupie Inicjatywnej przyszło działać w trudnych, niemalże konspiracyjnych warunkach. Nie mieli żadnych pomieszczeń na spotkania, nie mieli środków finansowych na swoje działania, nie mieli wreszcie wsparcia np. ze strony prawników, ale to im wcale nie przeszkadzało. Mieli bowiem to, co najważniejsze, a mianowicie przekonanie, że ich praca ma sens, że dalej tak być nie może, że muszą doprowadzić do utworzenia nowej jednostki spółdzielczej, bo to jedyna szansa na to, aby ich osiedle zmieniło wreszcie swoje oblicze, żeby wszystkim mieszkało się tu godnie. To przekonanie dawało im siłę, pozwalając przezwyciężać wszelkie przeciwności. Nie ma sali na spotkania? To zrobimy naradę w piwnicy lub suszarni. Nie ma pieniędzy? To wyłożymy własne.

Teraz, przy każdej okazji, dokonuje się badań opinii społecznej, co pozwala mniej lub bardziej trafnie ocenić, jakie są oczekiwania i preferencje ankietowanych.

Grupa Inicjatywna też rozumiała, że musi zweryfikować to, czy większość mieszkańców osiedla jest za oderwaniem się od Zabrzańskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, czy też, tak jak oni, postrzegają, iż jest to korzystne rozwiązanie, że usamodzielnienie się pozwoli na efektywniejsze gospodarowanie środkami wpłacanymi przez lokatorów z tytułu opłat czynszowych.

Nie posiadając środków na zlecenie takich badań, członkowie Grupy Inicjatywnej wzięli sprawę w swoje ręce i mozolnie odwiedzali wszystkie mieszkania (1.400!), rozmawiając z ludźmi, pytając ich o zdanie w tej sprawie, przedstawiając własne koncepcje odnośnie tego, jak w przyszłości powinna działać nowa spółdzielnia i wysłuchując także opinii ludzi na ten temat.

Wyniki tego sondażu okazały się jednoznaczne w swojej wymowie. Oto na 1.400 członków ZSM aż 1.200 opowiedziało się za tym, aby odłączyć się od Zabrzańskiej Spółdzielni i samodzielnie, na własną rękę zająć się administrowaniem zasobami mieszkaniowymi na osiedlu Żeromskiego.

Rezultaty konsultacji społecznych były dla Grupy Inicjatywnej bardzo istotne, bo utwierdzały ich w słuszności działań, jakie podejmowali. Zarazem jednak było to zobowiązanie do dalszej, aktywnej pracy na rzecz odłączenia się od ZSM. A jak już wyżej była o tym mowa - wcale nie było to takie proste. Moloch bronił się przed wyrażeniem zgody na odseparowanie się osiedla z Sośnicy. Ostatecznie jednak Grupa Inicjatywna postawiła na swoim. Nowa Spółdzielnia stała się faktem.

Dnia 1 kwietnia 1996 roku Spółdzielnia formalnie rozpoczęła urzędowanie na własne konto. Z bardzo skromnym zapleczem finansowym i organizacyjnym, ale z ogromnymi nadziejami, że teraz osiedle będzie wreszcie po gospodarsku zarządzane.
 
Spółdzielnia miała nosić nazwę taką samą, jaką ma osiedle, tzn. Stefana Żeromskiego, ale ponieważ w dokumentach podziałowych było zapisane, że wydziela się Administracja Sośnica, więc Spółdzielnia ostatecznie przyjęła nazwę ADS "Sośnica".
Pierwszym prezesem Zarządu Spółdzielni został mgr inż. Bernard Okoń, który dokooptował do Zarządu nieżyjącą już dziś p. Michalinę Laszkiewicz. To na nich spadł obowiązek tworzenia struktur organizacyjnych nowej Spółdzielni, z którego - patrząc z perspektywy lat - wywiązali się więcej niż dobrze.

Galeria zdjęć

wstecz